środa, 22 czerwca 2011

Paryski sen o poranku

Czasem w chwilach wzmożonego sentymentalizmu przeżywam “dramat” istnienia w świecie jako Polka. Jakkolwiek to brzmi, zjawisko jest bardzo proste i nie do końca przeze mnie (jeszcze) zbadane. Zastanawiam się jak to się stało, że mieszkam tu, gdzie mieszkam, a może lepiej - że przyszłam na świat tu, gdzie przyszłam, a nie np. w Japonii, Peru czy Zimbabwe. Jestem pewna, że wtedy wszystko wyglądałoby inaczej.

Czasem mam wielką ochotę być Francuzką, albo przynajmniej paryską Polką, albo Polką w Paryżu, a dzieje się to zawsze wtedy, kiedy uświadamiam sobie jak uwielbiam francuską kulturę i Francję. Paradoksem w tym wszystkim jest to, że nie za dobrze je znam (i Francję i kulturę), byłam tam tylko raz przez 7 dni, więc śmiem twierdzić, że uwielbiam swoje wyobrażenia i skojarzenia z tym, co francuskie. A są naprawdę piękne.

Jest paryski dzień, budzę się w paryskim łóżku i wita mnie paryskie słońce. Wiem, że w tej paryskiej kamienicy na parterze mieści się mała kawiarenka “A la lumiere”. Właściciel rozłożył już stoliki i wypolerował okienne szyby, żeby klienci mogli popodziwiać paryską modę i popatrzeć na zaspanych porannych ludzi, biorąc łyki gorzkiej kawy i zajadając się paryskim croissantem. W tle słychać delikatne brzmienie akordeonu. Paryż budzi się do życia.

Ilekroć o tym myślę, staje mi przed oczami obraz prawdziwej sielanki w czarno białych kolorach pełnych artyzmu (czarno białych, ale nie dlatego, że smutnych - raczej dlatego, że to dodaje klimatu). Obraz mało współczesny - wiem. Najlepiej obraz/fotografia Cartier Bressona albo Edwarda Boubat.









2 komentarze:

Wu pisze...

Odkąd pamiętam zawsze chciałem zostać nowojorskim Polakiem, albo Polakiem w Nowym Jorku;)
Mam ogromny sentyment do tego miasta.
Myślę również, że Paryż i Nowy Jork mają ze sobą wiele wspólnego, choć pewnie na próżno szukać w Nowym Jorku paryskiego romantyzmu:)

Asha pisze...

A ja przenosze sie regularnie w scenerie secesyjne. Obojetnie gdzie. Moze w Wiedniu, bo Klimt...
Mam tak odpowiednio sciete wlosy, czerwone usta, papieros w dlugiej lufce. Czasem tancze. Ogladam jakies obrazy z tamtej epoki, czytam ksiazki...i bardzo duzo kocham! Jestem amantka z tamtych lat. Tak jest ze mna.
Ostanio kupilam sobie szal w tym stylu, cudowny! I znowu wpadlam w tans. To mnie juz chyba nie opusci.

pozdrawiam AsHa!