środa, 22 czerwca 2011

Zapomniałam chyba już...

Wiecie, że ja kiedyś pisałam wiersze? Najprawdziwsze z prawdziwych. Początki były trudne - czysta grafomania - wstyd mi dziś za nią niemiłosiernie, ale pocieszam się myślą, że na jakiejś podstawie musiałam sobie wypracować swój własny styl. No więc - pisałam i bywałam poetką z prawdziwego zdarzenia - z weną, z rozpoznawalnym stylem, z wrażliwością i w ogóle...Kiedyś nawet do głowy by mi nie przyszło, że mogę żyć bez pisania, nie umiałam sięgnąć tak daleko w przyszłość, żeby popatrzeć na siebie nie-piszącą, z wszelkimi obowiązkami żony, matki, pracownicy. Nie napisałam nic od 3 lat. To kawał czasu. I zdaje mi się, że już nie umiem siąść, jak dawniej i dać się ponieść słowom. Nie umiem. Próbowałam parę razy, ale za każdym kompletna pustka. Żal mi, bo myślałam, że to, jak jazda na rowerze i nigdy się jej nie zapomina.

Jakiś czas temu odkryłam przyczynę tego stanu rzeczy. To szczęście odebrało mi poezję, być może odebrało mi talent (o ile go miałam), odebrało natchnienie, odebrało wszystkie smutki, drobne tęsknoty, które tak pięknie popychały mnie wtedy w ciepłe dłonie słów. Żal mi tego trochę. Czasami nawet bardzo żal. Najbardziej żal, kiedy czytam swoje utwory porozrzucane po sieci i biorę do rąk "Słone paluszki". Niestety gdybym musiała wybierać między nim, a poezją, na 100% wybrałabym to pierwsze. Swoją drogą, zbyt wielka to cena - szczęście - nawet jeśli znów mogłabym pisać.

listy z nicei

modlę się czasem do drzew cytrusowych kiedy nie pamiętam 
jak wygląda broda jezusa. dajcie nam siebie. osiki. wierzby 
te najbardziej płaczące. niewiasty cudzołożne. wreszcie 
smutne dziwki. a w oknach nic się nie zmienia. 

laminowane doniczki i dona rypina wiecznie obca. 
czekająca jak na pocztówce. 

tu zdechłe ptaki wciąż latają po lazurach. przynoszą deszcze 
i ciebie fransła. wpadasz na święte bulwary żeby zobaczyć 
czy stoją jeszcze. ruiny. kręte ulice też święte 

chciałoby się tu mówić najbrzydsze słowa przez żrące palce 
bulimiczki. uderzać w twarze za brak opalenizny. 
ciebie nie można rozumieć inaczej. widzisz 

jak blade są dziś nicejskie sady. pamięć oczu i głosy. 
tak bardzo blade. inaczej nie umiem powiedzieć 
że śmierć jest dożylna. tylko wyczekiwaniem

5 komentarzy:

MK pisze...

Brakuje... Pewnie tak... Bo to nigdy nie jest tak, że coś nowego zastępiję coś, co się kochało. Choćby było canniejsze, piękniejsze. Choćby niosło radość, kolor, marzenia. Zawsze zostaje ta igła w brzuchu, która odzywa się rzadko. Ale się odzywa....
I wtedy brakuje...
Otulam pięknosłowa:*****

Magda pisze...

wiersze najczęściej mają swoje ujście w tęsknotach i smutkach i wcale mnie to nie dziwi :)

Vatis pisze...

A ja, odkąd jestem szczęśliwy, piszę chwilami jeszcze więcej niż kiedyś. Zmieniła się tematyka, zmienił się styl, ale nie pozwoliłem poezji odejść ode mnie. Nie zdarzyło Ci się napisać o Nim? Może warto spróbować?
Pozdrawiam :-)

b pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Grzeh Laskowski pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.